
“Minął rok na Wydziale Neofilologii” – zapraszamy do przeczytania wywiadu z dziekanką, prof. Justyną Ziarkowską
Minął rok na Wydziale Neofilologii
Tomasz Wysłobocki: Minął rok od powstania Wydziału Neofilologii. Dwanaście miesięcy to może trochę za szybko na wielkie podsumowania, bo na te przyjdzie czas pewnie na koniec kadencji. Odnoszę jednak wrażenie, że w tym czasie zainicjowano wiele działań na różnych polach. Gdzie udało się zdziałać najwięcej?
Justyna Ziarkowska: Mam poczucie, że udało się zdziałać wiele na wielu polach – i w nauce, i w dydaktyce, i w kwestii zaangażowania studentów czy organizacji ogólnowydziałowej. Zacznijmy może od dydaktyki. Prawdziwy impuls nadała tym sprawom prof. Natalia Paprocka, prodziekanka ds. jakości kształcenia i dydaktyki stacjonarnej. Mówimy tu przede wszystkim o przygotowaniu kilku równoległych programów studiów. I tak, został opracowany program studiów niestacjonarnych w Instytucie Filologii Romańskiej, wieczorowe studia pierwszego stopnia „Języki romańskie w biznesie”, które — mamy nadzieję — ruszą w przyszłym roku. Gotowe są także siatki godzin i programy studiów z zakresu przekładu. Będą to studia transwersalne, czyli ogólnowydziałowe, prowadzone przez wszystkie nasze instytuty i katedry. Tu chylę czoła przed grupą roboczą pod kierownictwem prof. Marcina Walczyńskiego z Instytutu Filologii Angielskiej. W ciągu zaledwie kilku miesięcy przygotowała ona niemal wszystkie potrzebne materiały, wypracowując spójną, synergiczną, wydziałową koncepcję niestacjonarnych studiów II stopnia. Studia magisterskie w takiej samej ogólnowydziałowej formule w zakresie językoznawstwa i glottodydaktyki przygotowuje zespół kierowany przez dr Dorotę Klimek-Jankowską (IFA) oraz w zakresie literatur porównawczych zespół kierowany przez dr. Mariusza Plago (Instytut Studiów Klasycznych, Śródziemnomorskich i Orientalnych).
To, co wyróżnia naszą ofertę na tle innych uczelni, to jej nowatorski charakter. Nie ma podobnych propozycji dydaktycznych — ani studiów romanistycznych ściśle powiązanych z ekonomią i biznesem, ani w formule wielojęzycznej magisterskich studiów traduktologicznych, językoznawczo-glottodydaktycznych czy literaturoznawczych. Jestem przekonana, że rekrutacja na te kierunki okaże się wielkim sukcesem.
Młodzi ludzie poszukują dziś nowych, innowacyjnych rozwiązań, co pokazuje niezwykła wręcz popularność 5-letnich studiów, które ruszą 1 października br. pod nazwą „Literatura światowa: komparatystyka i wielokulturowość”. Warto zaznaczyć, że studia te nie okazały się konkurencją dla naszych istniejących kierunków, ponieważ kandydaci na Literaturę światową rekrutowali się z zupełnie innej puli. To pierwsze studia nie przypisane do konkretnej jednostki, ale ogólnowydziałowe, co stanowi wielkie wyzwanie organizacyjne i logistyczne, nad którym sprawują pieczę dr Małgorzata Dowlaszewicz (Katedra Filologii Niderlandzkiej) i dr Łukasz Smuga (IFR).
Podjęcie tylu projektów w ciągu dwunastu miesięcy było naprawdę dużym wyzwaniem. Bardzo cieszę się, że udało się je doprowadzić niemal do szczęśliwego końca. Raz jeszcze chciałabym serdecznie podziękować wszystkim koleżankom i kolegom zaangażowanym w te projekty. O realnych efektach będziemy mogli jednak mówić dopiero w kolejnym roku akademickim, gdy otworzy się system rekrutacyjny.
TW: I do tego wszystkiego dodałbym jeszcze ofertę wspólnych, wydziałowych zajęć opcyjnych.
JZ: Zdecydowanie. To kolejny ważny krok, który podjęliśmy. Rozpoczęliśmy proces „uwspólniania” części naszej oferty. Uważam, że jest to właściwy kierunek działań, który nie tylko buduje synergię i wspólnotę naszego Wydziału, ale także w pewnym stopniu ujednolica nasze programy. Ma to konkretne przełożenie zarówno na realia dydaktyczne, jak i finansowe.
Dotychczas każdy instytut przyjmował własne założenia, co bardzo utrudniało budowanie wspólnej oferty i jednego, spójnego Wydziału. To, że udało nam się przekonać do tych działań wszystkie jednostki, jest w moim osobistym odbiorze największym sukcesem. Cieszę się, że wszystkie instytuty i katedry zaczęły ze sobą współpracować w kwestiach dydaktyki. To kluczowy element, który pozwolił nam stworzyć wspólne projekty i zaoferować studentom jeszcze lepszą jakość kształcenia. Także w kontekście planowanych nowych kierunków studiów.
TW: No właśnie. A co z koncepcją słynnych studiów w formule „major/minor”, czyli takich, w których student jednej filologii będzie mógł w ograniczonym zakresie wkomponować w swój program elementy innego, wybranego kierunku?
JZ: To niezwykle ważna inicjatywa. Dodajmy, że chodzi o stacjonarne studia pierwszego stopnia. W tej sprawie ukonstytuował się już zespół pod kierownictwem dr Jadwigi Cook (IFR). Wydaje się, że to może być bardzo atrakcyjna oferta dla przyszłych studentów, którzy już teraz często starają się łączyć dwa, a nawet trzy kierunki. W pewnym sensie chcemy im w tym pomóc, ułatwić logistykę, a jednocześnie zachęcić, by ten drugi kierunek realizowali na naszym Wydziale.
Pomysł, dość rozpowszechniony na zachodnich uczelniach, zakłada równoczesne studiowanie głównego kierunku „major” oraz kierunku dodatkowego „minor” w proporcji np. 70 do 30. W niektórych krajach wyboru można dokonywać spośród całej oferty uczelni – u nas na razie będą to kierunki oferowane na Wydziale Neofilologii. Dla przykładu, major Filologia hiszpańska, a minor Filologia niderlandzka albo odwrotnie.
Wierzę, że ta koncepcja może okazać się kluczowa dla sprawnego funkcjonowania wszystkich kierunków studiów z bogatej oferty naszego Wydziału. Pomysł na studia w formule „major/minor” jest w pewnym sensie próbą wyjścia naprzeciw nadchodzącym nieuchronnie zmianom demograficznym, ale przede wszystkim oferuje młodym ludziom jeszcze szersze horyzonty poznania obcych języków, literatur i kultur. Uruchomienie tego projektu byłoby dla nas symbolicznym zamknięciem tej pierwszej kadencji.
TW: To dość ambitny plan. Czy wystarczy czasu i zapału?
JZ: Mam nadzieję! A jeszcze w międzyczasie prof. Natalia Paprocka postawiła sobie za cel nieco „uwspólnić” wybrane elementy siatek godzin na wszystkich naszych studiach II stopnia, żeby łatwiej było zarządzać zespołem naszych pracowników badawczo-dydaktycznych i jak najlepiej wykorzystywać ich potencjał dydaktyczny i wiedzę. Więc tu się naprawdę dużo wydarzyło i wydarzy. I to dużo dobrego. Jestem o tym przekonana. Mamy nadzieję, że przełoży się to wyraźnie na wyniki w kolejnych rekrutacjach na studia.
TW: No dobrze, sprawy dydaktyczne mamy z grubsza omówione. A co z badaniami naukowymi? W końcu właśnie finiszuje kolejna po tzw. reformie Gowina czterolatka ewaluacyjna. Jak tu wyglądamy?
JZ: Wydaje się, że wszystko, na co mieliśmy wpływ jako Wydział, zostało zrobione. I dziękuję za to zaangażowanym w ten proces osobom, a w szczególności prof. Wojciechowi Drągowi, prodziekanowi ds. badań i ewaluacji działalności naukowej, który panuje nad najdrobniejszymi szczegółami procesu ewaluacji. Jesteśmy do niej przygotowani, mamy gotowe lub prawie gotowe opisy wpływów dla dyscyplin literaturoznawstwo i językoznawstwo. Udało się w zasadzie wyeliminować problem tzw. N0. Dzięki podjętym przez nas działaniom – publikacjom w wydawnictwach z drugiego poziomu i w wysoko punktowanych czasopismach – znacząco podniosła się średnia wartość „slotu ewaluacyjnego”. W tej chwili niecierpliwie czekamy na ostatnie publikacje monografii autorskich i wieloautorskich oraz czasopisma wydziałowe. Trzymamy mocno kciuki, żeby nie było żadnych opóźnień.
W ostatnich miesiącach widać wyraźną mobilizację niemal wszystkich pracowników badawczo-dydaktycznych, tak by wynik reprezentowanych na naszym Wydziale dyscyplin był jak najlepszy. Przy czym należy pamiętać, że nie wszystkie osoby reprezentujące te dyscypliny są pracownikami naszego Wydziału – gros z nich pracuje także na Wydziale Filologicznym, a tam nasza „władza” nie sięga.
TW: A jak kryterium drugie, czyli projekty grantowe?
JZ: Muszę podkreślić, że wyraźnie wzrosła liczba wniosków grantowych na Wydziale. W tej chwili jest ich więcej niż w porównywalnym okresie na poprzednim, „wielkim” Wydziale Filologicznym. Widać większą świadomość naszych badaczy co do znaczenia grantów dla ich rozwoju i awansu naukowego.
TW: Czasem jednak samo napisanie wniosku, sformułowanie na jego potrzebę koncepcji badań i sprecyzowanie działań i celów może być wartością samą w sobie. Mam bowiem wrażenie, że coraz mniej czasu pozostaje nam na pracę koncepcyjną właśnie i – że się tak wyrażę – autorefleksję naukową.
JZ: Zgadzam się. W tym kontekście pisanie wniosku grantowego jest naprawdę cenne, choć może się wydawać nużące, a nawet – w obliczu upadku systemu finansowania – bezcelowe. Dlatego też symbolicznie, jako Wydział, chcemy wesprzeć wszystkich pracowników wnioskujących o zewnętrzne granty badawcze dodatkiem motywacyjnym w wysokości 1000 zł. Wiem, że włożony w przygotowanie wniosku wysiłek intelektualny i czasowy jest niewspółmiernie większy, ale na tyle nas w tej chwili stać.
TW: A zatem w kwestii nauki i ewaluacji wykonana została praca u podstaw i teraz przyszło nam czekać cierpliwie na jakieś wymierne tego efekty.
JZ: A jednocześnie widać, że jako zespół się rozwijamy. W poprzednim roku naszemu Wydziałowi przybyło kilkoro nowych profesorów zwyczajnych i kilkoro nowych profesorów uczelni. To także dobra wiadomość w kontekście kolejnego okresu ewaluacyjnego – Ministerstwo zapowiedziało wprowadzenie dodatkowego kryterium dotyczącego właśnie rozwoju kadry naukowej.
TW: A jak Wydział wygląda pod względem finansowym? Podział starego Wydziału Filologicznego na trzy mniejsze dawał niektórym nadzieję, że pieniędzy będzie więcej…
JZ: Dużym wyzwaniem przed jakim stanęliśmy, jako zespół, to zrównoważenie naszych finansów. Wiele osób zapewne nie wie, że równocześnie z powstaniem naszego Wydziału zmienił się na całym Uniwersytecie sposób rozdzielania subwencji. To jednocześnie dobrze i niedobrze. Z jednej strony bowiem kołdra finansowa jest bardzo – to eufemizm – krótka, a z drugiej mamy pełną kontrolę i jasność, w jaki sposób wydatkujemy środki i na co one dokładnie idą. Dlatego właśnie wraz z całym zespołem dziekańskim i dyrektorami poszczególnych instytutów i kierownikami katedr oraz p. Magdaleną Polowczyk-Grębską, moją pełnomocniczką ds. finansowych, tam gdzie tylko się da, racjonalizujemy wydatki.
W pierwszej kolejności chodzi o likwidację nadgodzin, które są bardzo kosztowne dla naszego budżetu. W tym celu wprowadziliśmy tzw. wydziałowy bank etatów, czyli możliwość czasowego ich przenoszenia pomiędzy jednostkami. Etaty „uwolnione” z powodu urlopów, zwolnień itp. w jednym miejscu wykorzystujemy gdzie indziej, by ograniczyć godziny nadliczbowe. Daje to ogromne oszczędności w skali Wydziału.
Poszukujemy też dodatkowych przychodów. Przez cały mijający rok rozwijaliśmy bardzo dla nas ważną współpracę z Akademią Wojsk Lądowych, w ramach której pracownicy Instytutu Filologii Słowiańskiej prowadzili zajęcia z języka rosyjskiego dla przyszłych żołnierzy. Bardzo nas cieszy, że współpraca ta została przedłużona na kolejne lata. Oba te działania koordynuje z sukcesem prof. Katarzyna Biernacka-Licznar, prodziekanka ds. innowacji, rozwoju i współpracy międzynarodowej.
Wszystkie te inicjatywy służą temu, żeby w wydziałowej kasie było więcej środków na badania, dydaktykę czy remonty naszych wciąż licznych budynków. Część tych kosztów musimy ponosić, bo przecież nie wyłączymy światła ani nie zakręcimy wody, ale tam gdzie racjonalne działania pozwalają na oszczędności, nie powinniśmy się wahać, moim zdaniem.
TW: A gdzie są możliwe największe oszczędności?
JZ: Po stypendiach doktoranckich największą pozycję w naszym wydziałowym budżecie – ponad jedną trzecią – stanowią koszty utrzymania pięciu budynków: IFS na ul. Pocztowej, ISKŚiO na ul. Komuny Paryskiej, IFA i KNF na Kuźniczej, IFR na pl. Nankiera oraz Katedry Judaistyki i dziekanatu przy św. Jadwigi na Piasku. Przy czym dwa nasze Instytuty leżą na tyle daleko od kampusu centralnego, że utrudnia to znacząco podejmowanie naszych strategicznych, ogólnowydziałowych, omówionych wyżej inicjatyw dydaktycznych.
TW: Pewnie część naszych pracowników nie widzi tego problemu z wydziałowej perspektywy…
JZ: To w pewnym sensie normalne, bo miejscem naszego codziennego funkcjonowania jest instytut czy katedra. Niemniej w tej chwili rozmawiamy i dyskutujemy w różnych gremiach i w różnych konfiguracjach na temat tego, jak najlepiej wykorzystać potencjał wielkiego budynku na Piasku. Jestem przekonana, że jeśli tylko wszystkie strony będą słuchały pozostałych i wykażą się swego rodzaju „czułością” na potrzeby innych, to osiągniemy zadowalający wszystkich kompromis. Na Uniwersytecie musimy myśleć wspólnotowo. To jest wpisane w nasze DNA.
TW: Zarysowało się tutaj kilka ważnych zagadnień o różnym stopniu trudności wykonalności. Pewnie część z nich uda się zrealizować dopiero w perspektywie kolejnych lat… Jakie by Pani Dziekanka miała przesłanie dla pracowników i studentów Wydziału na nowy rok akademicki, który właśnie się rozpoczyna?
JZ: Mam takie poczucie, że studenci naszego Wydziału zaczynają się z nim utożsamiać, coraz silniej angażują się w życie na uczelni, w sprawy samorządu, w wybory, a przede wszystkim w ogromną – to chyba rekord na Uniwersytecie – liczbę kół naukowych. Oby tak dalej! Nad tymi sprawami pieczę sprawuje prof. Mateusz Świetlicki, prodziekan ds. studenckich i dydaktyki niestacjonarnej.
Na koniec chciałam podkreślić, że obserwuję generalny entuzjazm i zaangażowanie pracowników, zarówno profesorów, jak i – to szczególnie cieszy – adiunktów, którzy poczuli, że to miejsce jest ich, że mogą mieć wpływ na jego kształtowanie. I biorą sprawy w swoje ręce, chętnie pełnią funkcje pełnomocników dziekana, tak jak ty, Tomku, do spraw promocji i kontaktów z mediami. Bardzo się cieszę, że robimy różne rzeczy – nie każdy w swoim instytucie, ale wspólnie, jak np. wydziałowe drzwi otwarte, które okazały się wielkim sukcesem. Razem na pewno jesteśmy silniejsi, bo przecież mamy wspólne interesy.
Wydział składa się z sześciu jednostek; raz w miesiącu spotykamy się na kolegium dziekańsko-dyrektorskim w pełnym składzie (wszyscy dziekani i dyrektorzy z zastępcami) i kluczowe decyzje zapadają kolegialnie i transparentnie. Mam nadzieję, że to jest nowa wartość, która cementuje zmianę.
Życzę na nowy rok akademicki satysfakcji, sukcesów, a każdego, kto ma nowe pomysły i chciałby je realizować i współpracować, zachęcam do zaangażowania i zapraszam na rozmowę.
TW: Trzymam kciuki za powodzenie tych wszystkich inicjatyw i zmian. Dziękuję za rozmowę!